Na początek ogłoszenie parafialne - zostaję w drużynie, więc będę sadził kaktusy na stałe. Dlatego też na tym ślicznym blogasku widać zmiany w postaci kolejnego wywiadera, za pomocą którego możecie zadawać pytania o kolor bielizny i czy jestem do wzięcia.
Druga sprawa to wymyślona przeze mnie nowa forma kaktuszenia - minikaktusy. Minikaktusy przydzielać będę w skali od jednego kaktusa do pięciu, za najciekawsze cytaty, odmowy, dyskusje w komentarzach na temat ocen. Innymi słowy - nie za całokształt twórczości, jak prawdziwy, duży kaktusior, tylko za konkretne wycinki. Można takie aferki podrzucać w "propozycjach", będę bardzo wdzięczny.
1. Mag z Rajskich Ocen
Na sam początek polecimy TARDISem daleko w przeszłość. Jest wigilia roku dwa tysiące dwunastego. Czas, kiedy jeszcze byłem młody, ładny i nie byłem Literą (bo nie zawsze jestem Literą, tylko służbowo). Wigilia, czas, gdy marzenia się spełniają...
I wtedy dostałem odmowę od Mag z Rajskich Ocen. Normalnie serce mi pękło </3
Niestety, odmowa nie zachowała się do dnia dzisiejszego nawet w postaci cache. Generalnie jednak brzmiała tak:
"Odmawiam oceny Jeszcze-Nie-Q, ponieważ zgłosił się do mnie dla prowokacji i dlatego, że mnie nie lubi. Wiem, kim jesteś i nie dam się nabrać, ha!"
Miałem z tą odmową wielki problem.
Na przykład taki, że nijak nie kojarzyłem, skąd mogę znać Mag.
Afera w komciach ciągła się tak długo, aż zaskoczyło: jakieś trzy miesiące wcześniej skomentowałem na jednym blogu jej artykuł. I to skomentowałem negatywnie! Cóż, to na pewno oznaczało, że jesteśmy z Mag w stanie wojny i nie pobiliśmy się tylko dlatego, że durnie się wygląda waląc pięścią w monitor.
W każdym razie, dla Mag cztery minikaktusy, dla czytelników: zachowany wpis o tej aferce.
2. Dafne z Shibuyi
Tu sprawa jest prosta: lecimy cytatami.
Something would be nothing... Postanowiłam pobawić się w translator. Popatrz, co mi wyszło: coś, co byłoby w tym nic. Głupota, idiotyzm, bezsens. Co sobie pomyśli laik w temacie angielskiego wpisujący sobie to niewinne sformułowanie w Tłumacza Google? W dosłownym przekładzie oznacza to coś, by być niczym. Nadal nie ma dla mnie żadnego przesłania. Może coś byłoby niczym? Sens? Nie wykryto. Możliwe, że ja po prostu nie łapię Twojego dogłębnie (bardzo, bardzo dogłębnie) ukrytego przekazu, czy zatem mogłabyś, droga Autorko, ukazać go moim oczom?
Oraz tłumaczenie:
Wczułam się w tym miejscu w rolę przypadkowego gościa. Popytałam kilka osób i w początkowych momentach to wyrażenie nie przejawia szczególnych wartości językowych. Jak mówi nazwa punktu - jest to pierwsze wrażenie. I ja właśnie takie w tym miejscu wyraziłam. Nie widzę problemu, to tylko własne rozmyślania nad adresem.Tu sprawa jest prosta: najwyraźniej Dafne jest Wielką Kapłanką Elektrowni i podobnie jak ona wychodzi z przekonania, że skoro dla niej prościutkie zdanie po angielsku, będące do tego wersem z piosenki, jest zbyt trudne do przetłumaczenia, to wszyscy inni też będą mieć tak straszne problemy.
PS Po głębszej analizie (tj. gdzieś w połowie oceny) adres faktycznie zyskał dla mnie sens. Jednakże pierwsze wrażenie raz napisane nie powinno być zmieniane - w końcu jest pierwszym wrażeniem. Chyba że to ja źle interpretuję ideę tego punktu.
Cóż mogę tu jeszcze napisać? Dysgooglia - mówisz, że to straszna choroba, a to tylko religia Elektrowni.
Trzy minikaktusy.
3. Kasumi z Ocenialny Blogów
Tę odmowę daję głównie dlatego, że jest świeża i moja własna. A że przy tym idealnie nadaje się do kaktusa...
Odmawiam wystawienia oceny bloga: z-piwnicy.blogspot.com. Występuje tam tematyka, z którą wolałabym nie mieć do czynienia.
Co jest złego w tej odmowie? Cóż, może to, że mój blogasek siedział w kolejce kilka miesięcy i mimo tego oceniające nie raczyła wcześniej napisać, że go nie przyjmie. Może to, że nigdzie na całej ocenialni... tfu, ocenialny nie jest napisane, co Kasumi ocenia (nie wiem, może myślą, że wszyscy w blogosferze mają skilla Elektrowni i dokładnie wiedzą, co która oceniająca oceni). A może to, że po tej odmowie nie mam pojęcia, za co blog poleciał. Za recenzje? Za skany z "Czarnej Walkirii"? Rozumiem, to może być traumatyczne, ale bez przesady...
Cóż - jeden minikaktus na dziś.
4. Cendricellina z Rockowych Ocen
Znowu mój blog. Że niby subiektywne? Cóż, prawda, ale ja po prostu nie czytam wszystkich ocenek w morzosferze, biorę więc to, co pamiętam. A że pamiętam swoje... Jeśli chcecie większą różnorodność, możecie przecież podrzucić cytacik.
Tłumaczenie oceniającej, czemu odjęła punkty w "Pierwszym wrażeniu".
Odejmowanie punktów nie dlatego, że wolałabym czytać opowiadanie, ale dlatego, że spodziewałam się czegoś innego, bo ocenialnia jest przede wszystkim przeznaczona dla blogów z opowiadaniami. Jeśli chodzi o 'homoerotyczne', po prostu trochę brzydzi mnie temat pieprzących się homoseksualistów. Tyle.
Długo zastanawiałem się, jak to skomentować. Wszystkie durne żarty zapisałem na kartce i w końcu wybrałem jeden.
W skali od Transformers 3 do Joffreya Baratheona jak bardzo peniśny jest ten cytat?
Dziękuję.
5. Issle z Ery Krytyki
Tu dla odmiany mamy opcio Deneve i flejm pod oceną. Jak oceniająca reaguje na niezadowolenie z oceny?
Widzę, że pod otoczką oburzenia przez moją "piejącą zachwytem" oceną, kryje się dziewczyna, która nie potrafi pogodzić się z krytyką oraz (co dziwniejsze) z pochlebstwem.
Szczerze powiedziawszy - nie wiem, skąd tak powszechna u oceniających chęć sprowadzania wszystkiego do oceny końcowej. Napisz elaborat na temat błędów w ocenie - i tak ktoś ci zarzuci, że po prostu nie podoba ci się trójka. Tu mamy wersję hard, overload dla naginania logiki: ocenka nie podoba ci się, chociaż jest pozytywna? Nie możesz znieść pochlebstw!
I teraz wiecie, czemu Deneve pisze tak mało kaktusów - nie może wyjść z depresji po tym, jak Issle pochwaliła jej opko. Kaktusiki będą dwa.
I grant prix. Bez komentarza, bez kaktusów, tylko pure epicness. Włączcie sobie soundtrack z Requiem dla snu, czy coś podobnego.
Komentarz pod oceną Merigold z Ocen Westeros:
Cóż, przeczytałam ocenę i mam mieszane uczucia. Po pierwsze – jakim cudem oceniająca NIE zauważyła, że ma do czynienia z DWOMA opowiadaniami, a nie jednym? „Kambodża” jest zupełnie osobnym opowiadaniem i nie ma w nim ani wzmianki o wampirach, jest za to przypiska „Marvel, brak postaci kanonicznych, romans”, co generalnie oznacza, że to fanfic.No właśnie... jakim cudem?
Fajne te kaktusiki, mieć takiego i na parapecie sobie postawić...
OdpowiedzUsuńAle mniejsza o to. Dobrze, że zostajesz, wszędzie przyda się jakiś samiec alfa (albo samiec Q, coby bardziej literowo pasowało).
Czepiasz się biednej Merigold, nikt nigdzie nie napisał, że aby wystawiać ocenki trzeba czytać opowiadania, wystarczy poszukać błędów i strzelić litanię o szaloniQu.
Podoba mi się określenie Samiec Q. Chociaż jestem Literą, nie facetem, pragnę zauważyć.
UsuńTo prawda, tak naprawdę nie mam życia i zamknęłam się w sobie, dlatego nie piszę kaktusów :(
OdpowiedzUsuńMnie się najbardziej podobają tłumaczenia angielskiego przez Google Translator, wszędzie i zawsze jest to Odpowiedź Ostateczna.
OdpowiedzUsuńNo ale przecież słowniki gryzą, wszystkie i bez wyjątku! A tak to przynajmniej można sprawiać pozory, że nie cierpi się na dysgooglię. ;D
UsuńChciałabym sprostować: pisałam do lo li w sprawie Twojego bloga, aby zamienić się z nią, jednak spotkałam się z następującą odpowiedzią: "Po prostu wystaw odmowę. :)"
OdpowiedzUsuńKaTsumi z Ocenialny blogów.
Minikaktusy są słodkie i wprowadzają do Kaktusa nową jakość. Q jak Quality :D
OdpowiedzUsuńNr 2 z Tłumaczem Google jest moim faworytem. „ Coś, co byłoby w tym nic” – pięknie powiedziane. Zapisze sobie tę złotą sentencję.
ahahaha, zdecydowanie dobra forma, te kaktusiątka.
OdpowiedzUsuńłatwiej i szybciej się czyta, kiedy się przybywa 'tylko na sekundkę, bo przecież do koło się miałam uczyć'. :D
i mały mindfuck - Q, jesteś facetem czy kobietą, bo się trochę pogubiłam. :> początkowo jest 'Czas, kiedy jeszcze byłem młody, ładny i nie byłem Literą (bo nie zawsze jestem Literą, tylko służbowo).', a potem już lecimy z żeńskimi końcówkami. no i wiesz, no. mój musk się przegrzał studiami, to trochę nie ogarnia... :3
Gdzie żeńskie końcówki, gdzie?
UsuńGeneralnie - gdy jestem Literą, piszę w rodzaju męskim, ale nie z powodu bycia facetem, tylko z powodu tego, że w języku polskim nie ma rodzaju literowego. Innymi słowy - płci nie ujawniam w morzosferze, aczkolwiek nie jest to trudne do wyśledzenia :)
Trochę nie rozumiem tego przypieprzania się do Dafne. W końcu to JEJ pierwsze wrażenie - przetłumaczyła więc słowa na swój sposób. Nie ma jednak wzmianki o tym, że skoro ona nie zrozumiała zwrotu, wszyscy go nie rozumieją...
OdpowiedzUsuńPisze, że "wczuła się w rolę przypadkowego gościa". I tak dziwnym trafem "przypadkowy gość" nie opanował angielskiego na poziomie trzeciej klasy gimnazjum.
OdpowiedzUsuńEmmm... konstrukcje z “would“ poznają dzieci w szóstej klasie podstawówki i już na tym poziomie jest egzekwowana ta wiedza.
Usuńoj, nie, na pewno nie. Przynajmniej w mojej podstawówce wtdy dopiero wstawiało się 'wille' i takie tam. 'would' to wyższa angielszczyzna.
UsuńChciałabym dostać wille w podstawówce :/
Usuńdwie co najmniej.
A moja siostrzyczka ma w piątej.
UsuńPani z Ocenialni nazwa się Katsumi, nie Kasumi. Tyle ze spraw technicznych.
OdpowiedzUsuńI jeszcze polecam Aska, http://ask.fm/OcenialniaBlogow. Lo la z chęcią odpowiada na hejty.
Pozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen nagłówek z drugiego pytanka jest mojego autorstwa tak btw.
UsuńGratuluję pomysłowości, jest świetny.
UsuńDzięki. Tamto to nic, tutaj wersja poprawiona!
Usuńhttp://i39.tinypic.com/v43qlj.jpg
:D
Ou, Deneve, jestem pod wrażeniem. Profesjonalny nagłówek! Ten księżyc wyrastający z głowy, Hello Kitty... piękne c':
UsuńNie ma zegarka, nie liczy się.
UsuńJak nie ma, jak są! Aż trzy! Tylko zamaskowane! Nie popełniłabym tak strasznego błędu :(
UsuńNad ramieniem papy Emeritusa i wtopione w schody jednocześnie są ;)
Tak myślałem, że to Twój szablonik *szatański śmiech*
UsuńNie myślałaś nad dołączeniem do ekipy Zaczarowanych? Zrobiłabyś furorę!
UsuńAle serio, genialny, jak założę blogaska, to Ci go ukradnę i podam za swój, żeby mnie chwalili.
Nope. Mam swoją "szabloniarnię" :F
Usuń(bo ja to w ogóle człowiek orkiestra jestem, piszę, oceniam, analizuję, szabloniki robię, a jak trzeba to nawet zatańczę)
To się encyklopedycznie nazywa Człowiek Renesansu.
Usuńhttp://oceny-opowiadan.blogspot.com/2012/10/10-sayuko-yaoiblogspotcom.html
OdpowiedzUsuńCzytałem, czytałem.
UsuńSzczególnie spodobały mi się te sóodkości od koleżanek z ekipy.
Dysgooglia - mówisz, że to straszna choroba, a to tylko religia Elektrowni. </3
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że ta dziewczyna nie umiała sobie przetłumaczyć tego adresu. Ja jako laik angielszczyzny zrozumiałam. Mini kaktusiki są słodkie i wygodnie się je czyta, oby takich więcej! (ale duże kaktusy też muszą być [a jak!]). No i gratuluję dostania się do ekipy. Mam nadzieję, że teraz kaktusów będzie więcej ^^
OdpowiedzUsuńFaktycznie. Raz męskie końcówki, raz damskie. Coś tu jest nie tak...
OdpowiedzUsuńIT'S A TRAP
UsuńOh, Boże, hahahahah, jaki świat jest mały...
OdpowiedzUsuńNo więc.
Dzięki za kaktusy, postawię sobie na parapecie z karteczką ,,prezenty od Q".
Poza tym, ocenianie twojego bloga nawróciło mnie i zauważyłam, że jest kilka rzeczy, w których jestem dobra, jednakże nie jest nią ocenianie.
Uno: Chciałabym zauważyć, że sama śmieję się z moich ocen, bo zauważyłam, jak cholernie banalne są.
Dos: Twój blog nie otrzymał oceny, na jaką zasłużył, przepraszam cię za to.
Tres: Nie oceniam już na Rockowych Ocenach.
Cuatro: Gratuluję, twoje kaktusy naprawdę miło się czyta.
Cinco: Nawróciłeś mnie też, droga literko, w nadużywaniu emotikonek. W moim komentarzu z przyzwyczajenia pojawiła się jedna, ale zaraz ją usunęłam.
Seis: Jestem Cedricellina a nie Cendricellina.
Tardis jest skrotem, nie odmienia sie ;-; Poza tym sugerujac sie odcinkiem The Doctor's Wife Tardis jest rodzaju zenskiego. :)
OdpowiedzUsuńTardis zawsze była "kobietą" ;), ale że skrótem to nie wiedziałam ;/. Myślałam, że tylko Torchwood. Dowiedziałam się czegoś nowego. BTW, a jakie jest rozwinięcie tego skrótu?
UsuńTime And Relative Dimentions In Space.
UsuńDziękuję :)
Usuń